Powrót Scotta nie mógł odbyć się bez kontrowersji. Nie zapomnieliśmy jeszcze o tragedii Astroworld, gdy artysta zapowiedział premierę nowego wydania gigantycznym spędem fanów rapu pod egipskimi piramidami. Dodatkowo „Utopia” nieźle zalatuje twórczością Ye („808 & Heartbreak”, „Yeezusem”, a nawet „Dondą”). I może wcale nie powinno nas to dziwić, skoro Travis przewija się w creditsach albumów Kanye, a sam West przyczynił się do powstania nowego krążka Scotta. Zresztą cała „Utopia” zdominowana jest przez naprawdę mocnych gości – od Beyoncé, przez Drake'a, po Kida Cudiego. W 19 utworach dostaliśmy to, na co cierpliwie czekaliśmy 5 lat: mix gatunków, powroty do przeszłości, produkcję na najlepszym poziomie, sporo cringe'owych tekstów (w końcu to Travis) i apetyt na więcej. Efekt? Mimo wszystko TOP.