Biggi z GusGus dzieli się z nami ulubionymi artystami i utworami

Autor: Karolina Bordo
04-04-2022
Biggi z GusGus dzieli się z nami ulubionymi artystami i utworami
Biggi Veira, fot. Vidar Logi
GusGus, islandzki zespół, który na przestrzeni 27 lat na stałe zapisał się w świadomości miłośników ambitnej elektroniki, już niebawem przyjedzie do Polski, by zagrać cztery koncerty w różnych miastach. Dowiedzcie się, gdzie i kiedy zagrają. Przy tej okazji zadaliśmy kilka pytań Biggiemu Veirze, m.in. o ulubioną erę w muzyce, wykonawców, a także najukochańsze kawałki z repertuaru GusGus. Sprawdźcie, czy macie te same typy.
Jaki okres w muzyce należy do twoich ulubionych? Wymień łącznie z artystami, których podziwiasz.
Powiedziałbym, że są trzy ery w muzyce elektronicznej, które mnie ukierunkowały i wpłynęły na to, jak postrzegam muzykę. W latach 1980-1983 zasiano ziarno, z którego wyrosło techno. Uwielbiam Depeche Mode, Visage, Human League, z naciskiem na utwory takie jak „Photographic” Depeche Mode, „Frequency 7” Visage, „The Sound Of The Crowd” Human League. Dodałbym do tego jeszcze „A Man Could Get Lost” Soft Cell. Kolejne lata to 1992-1994, kiedy kultura rave’u przeobraziła się w inteligentną muzykę taneczną reprezentowaną przez artystów takich jak Aphex Twin czy Autechre, Plaid i nieco później Boards Of Canada. To twórcy wciąż wykonujący świetną robotę. Z kolei w okresie 2002-2006 Niemcy przemienili techno w coś, czemu trudno się oprzeć, wychodząc wieczorem na miasto. W tym przypadku wyszczególniłbym Stephana Bodzina, Olivera Huntemanna, Thomasa Schumachera.
Bliżej ci do optymisty czy pesymisty? Muzyka GusGus jest elektryzująca, jednak warstwa tekstowa niekoniecznie.
Jestem optymistycznym pesymistą, czyli pesymistą, który wychodzi z założenia, że nie będzie tak źle, jak coś może brzmieć. Być może trudności, przeciwieństwa i rozczarowania są częścią naszej podróży ku wyższym wartościom.
Gdzie szukasz pocieszenia i radości?
Wśród bliskich mi osób, które kocham. W muzyce natomiast dostrzegam wielkie piękno w tworzeniu, co przekłada się na reakcję fanów, którzy nadają znaczenie mojej egzystencji w tym świecie.
Wasz najnowszy album „Mobile Home” to, jak sami mówicie: „Okno do dystopijnej przyszłości, która została opanowana przez maszyny”. Zdajecie się nie być pocieszeni taką wizją świata. Z drugiej strony maszyny mogą być przydatne, w wielu przypadkach moglibyśmy polegać na zaprogramowanym urządzeniu, nie ludziach popełniających błędy. Sądzisz, że istnieje złoty środek?
Przede wszystkim uważam, że musi się zmienić podejście ludzi dążących do samozagłady. Staram się pozostawać optymistą względem problemów, jakie napotykamy w związku chociażby ze zmianami klimatycznymi, oraz polityków, którzy z tymi zmianami sobie nie radzą. Wciąż liczę, że to dość wyboista ścieżka do spokoju i świadomego życia, z mniejszą manią konsumowania na końcu.
Popkultura lat 80. i 90. w ostatnim czasie przeżywa renesans – Sinead O’Connor na ścieżce dźwiękowej do drugiego sezonu „Euforii”, Depeche Mode na pokazie Prady. Co o tym sądzisz?
Częścią ewolucji w kulturze jest restrukturyzacja przeszłości na drodze ku przyszłości. Bycie artystą oznacza wymyślanie na nowo znanych dotąd mediów przekazu. Na lata 80. przypadają narodziny nowoczesnego popu, to kolebka popkultury. „Euforia” stanowi doskonałą platformę do przekazania tego nowemu pokoleniu.
Jakie są twoje ulubione kawałki z dyskografii GusGus?
„Unfolder”, „Higher”, „Cruz”, „Forever”, „Featherlight, „Degeneration”, „Simple Tuesday”, „Flash”, to tylko niektóre z ulubionych. Tak naprawdę kocham wszystkie, to nasze dzieci.
Podczas koncertów w Polsce zamierzacie zagrać coś ze starszego repertuaru?
Tak, planujemy zagrać trzy kawałki z lat 90. Mam nadzieję, że nic nie stanie na przeszkodzie.
GusGus zagrają w Polsce w następujących terminach i miejscach:
6.04 – Stodoła, Warszawa
8.04 – B90, Gdańsk
9.04 – Studio, Kraków
10.04 – Tama, Poznań
FacebookInstagramTikTokX