Ksiądz i policjant torturują osobę LGBT na nowym muralu w Warszawie

Autor: Monika Kurek
15-10-2020
Ksiądz i policjant torturują osobę LGBT na nowym muralu w Warszawie
fot. facebook.com/waras.mariusz
Kiedy prezydent Duda zaczął powtarzać na wiecach slogan: „LGBT to ideologia", matki osób LGBT podczas swojego wystąpienia pod Pałacem Prezydenckim zwróciły się wprost do partii rządzącej: „Będziecie mieć krew na rękach". My również pisaliśmy o przerażających efektach nagonki PiS na społeczność LGBT, a to było jeszcze przed brutalnym starciem policji z protestującymi przeciw zatrzymaniu Margot.
Gdy doszło do kolejnej tragedii, na budynku Ministerstwa Edukacji Narodowej pojawiły się imiona ofiar homofobii oraz czerwony napis „Twoje dziecko LGBT+". Podobny los spotkał krakowskie kuratorium oświaty oraz kościół w Szczecinie. Coraz więcej osób sprzeciwia się zaangażowaniu Kościoła oraz służb w nagonkę na osoby LGBT. Z tym zagadnieniem mierzy się również nowy, kontrowersyjny mural Mariusza Warasa, który powstał w ramach pierwszej edycji festiwalu Pandemic Art Attak na ścianie warszawskiego squatu Syrena.

Polska 2020

- Dla mnie taka forma wyrazu jest absolutnie akceptowalna. Dobrze, że powstał ten mural, choćby dlatego, że cały czas polska debata publiczna jest w innym miejscu niż być powinna, patrząc na skalę obecnej nagonki, agresji, na nieustanne ataki fizyczne, nie mówiąc już o psychicznych. To jest opis naszej rzeczywistości w 2020 roku powiedział „Gazecie Wyborczej" aktywista Jakub Kocjan ze Studenckiego Komitetu Antyfaszystowskiego oraz Akcji Demokracja.
Autorem kontrowersyjnego muralu na squacie Syrena jest Mariusz Waras. Malunek przedstawia krwawiącą na tęczowo postać, która jest zawieszona do góry nogami. Po jej obu stronach znajdują się ksiądz i policjant, próbujący przepiłować ją na pół. Co ciekawe, narzędzie tortur jest skierowane na krocze ofiary, a nie np. na jej brzuch.
Waras studiował na Wydziale Grafiki Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku. W 2005 roku znalazł się w finale siódmej edycji malarskiego Konkursu im. Eugeniusza Gepperta, organizowanego we Wrocławiu. Od pięciu lat pracuje na Wydziale Malarstwa i Nowych Mediów Akademii Sztuki w Szczecinie. Jest słynnym street artowym artystą i cenionym kuratorem sztuki, a jego murale znajdują się m.in. w Czechach czy we Włoszech.
Dzieło Warasa ukazał się w ramach pierwszej edycji festiwalu street-artowego Pandemic Art Attak organizowanego przez kolektyw Syrena. W weekend 10-11 października odbyły się m.in. warsztaty szablonowe i sitodrukowe, koncerty czy rave połączony z malowaniem pod mostem Siekierkowskim. Festiwal zorganizował anarchistyczny kolektyw Syrena, mieszczący się w odzyskanej kamienicy przy Wilczej 30 w Warszawie.
- Cieszymy się, że na naszych murach jest miejsce na komentarz dotyczący policyjnej przemocy, zwłaszcza, że żadna inna, legalna przestrzeń na twórczość nie pozwala na tak mocne wizerunki. One odpowiadają rzeczywistości: polski episkopat oficjalnie rekomenduje osobom niehetero terapię konwersyjne, czyli po prostu tortury. W ciągu paru tygodni ruszają procesy osób bezprawnie aresztowanych tęczowej nocy i niech przekaz o tym, jak traktuje nas władza nie ginie. No i na pewno ważnym przesłaniem tej pracy jest pokazanie, że przemocy nie jest indywidualna i że każdy homofobiczny atak na pojedynczą osobę jest atakiem na całą społeczność - stąd tęcza zamiast krwi napisał w komentarzu kolektyw Syrena.
W drugiej części postu kolektyw zdradził także, że część osób z grupy ma mieszane uczucia co do tej pracy, ponieważ przedstawia osoby LGBT jako ofiary. „Drugą stroną jest nasza walka", zauważają. Mimo to, aktywistom zależy, aby ich przestrzeń prowokowała do dyskusji, a mural Warasa a pewno to robi.
To rzeczywiście dość trafny obraz polskiej rzeczywistości. Episkopat Polski przyjął dokument „Stanowisko Konferencji Episkopatu Polski w kwestii LGBT+” a księża zachęcają do zbierania podpisów pod ustawą Godek „Stop LGBT". W międzyczasie policja wyciąga aktywistów z domów za powieszenie flagi na pomniku czy wandalizm. Wszyscy doskonale pamiętają także, co stało się w nocy z 7 na 8 sierpnia, gdy zatrzymano ponad 50 osób protestujących przeciw zatrzymaniu Margot. Biorąc pod uwagę narrację polskiego rządu, trudno oprzeć się wrażeniu, że jest na to przyzwolenie. Zwłaszcza, gdy ministrem edukacji zostaje słynący z homofobiczych wypowiedzi Przemysław Czarnek.
FacebookInstagramTikTokX