„– „Pomysł na koszulkę mieliśmy w poniedziałek, projektowaliśmy we wtorek, w środę robiliśmy sitodruk, w czwartek zdjęcia, a w piątek sprzedawaliśmy” opisała Maczek.
Po pierwszych sukcesach siedziba marki przeniosła się do kamienicy przy Placu Trzech Krzyży. Obecnie studio MISBHV znajduje się na krakowskim Zabłociu w dawnej siedzibie fabryki kabli „Telpod”.
Swój sukces marka MISBHV zawdzięcza niewątpliwie Internetowi. Czas jej rozwoju przypadł bowiem na moment rozkwitu social mediów, kiedy nie były jeszcze morzem płatnej promocji, a marki dopiero zaczynały interesować się profesjonalną komunikacją przy ich pomocy. Jednym z przełomowych momentów był Open’er 2013, kiedy tłum festiwalowiczów nosił czarne koszulki z napisem „Team Paris”. Potem fala popularności tylko przybierała na sile, a energii dodawały jej Rihanna czy Cara Delevingne noszące projekty z metką MISBHV. Na Facebooku już od pewnego czasu istnieją grupy fanów, którzy zajmują się sprzedażą ubrań traktowanych niemal jak obiekty kultu, co dowodzi obecnego statusu brandu. Z drugiej strony istnieje szereg kont drwiących z marki jak chociażby Memebhv, które szydzą ze społeczności zgromadzonej wokół MISBHV i niczym @dietprada pokazują przypadki przywłaszczania sobie cudzych pomysłów, szczególnie grafik.
MISBHV często porównywane było do Goshy Rubchinskiy’ego czy Vetements Demny Gvasalii. Połączyło ich poszukiwanie inspiracji w estetyce transformacji ustrojowej Europy Wschodniej oraz popularność wśród fanów streetwearu. Różnica jest jednak zasadnicza. Rubchinskiy usunął się w cień po oskarżeniach o nadużycia w kontaktach z nieletnim. Vetements z kolei straciło swój kreatywny impakt, z którym zawojowało paryskie wybiegi, a odejście Demny było tylko gwoździem do trumny kolektywu. MISBHV nie zwalnia tempa i zdaje się, że ma jeszcze sporo do zaoferowania swoim klientom, niezależnie od tego czy mieszkają w Tokio czy Nowym Jorku.