Młodociane gangi uprzykrzają życie mieszkańcom warszawskiego Wilanowa

Autor: Monika Kurek
05-09-2024
Młodociane gangi uprzykrzają życie mieszkańcom warszawskiego Wilanowa
kadr z filmu "Trzynastka"
Na początku roku wszyscy mówili o nastolatkach, które terroryzują poznańską galerię Posnania.
Ataki na pracowników i klientów, picie alkoholu, bójki, propozycje seksualne, zażywanie narkotyków – to tylko niektóre zarzuty, jakie przewijały się w historiach opisywanych przez media.
Teraz Gazeta Wyborcza podzieliła się wynikami swojego śledztwa na temat tego, co dzieje się w Royal Wilanów. W sieci możemy przeczytać, że Royal Wilanów to przyjazna przestrzeń, która jest miejscem spotkań użytkowników biur oraz mieszkańców Wilanowa i okolic. Według ustaleń Wyborczej spokój mieszkańców zakłóca jednak rozrabiająca młodzież z dobrych domów.
Zaczęło się od nagrania udostępnionego przez członka fejsbukowej grupy zrzeszającej mieszkańców Wilanowa. Widać na nim, jak na rozległym polu GTC – tzw. psiej łące między ulicami Przyczółkową i Branickiego – w kręgu gapiów okłada się pięściami dwóch nastolatków, bójkę kończą na ziem czytamy.

Znudzona młodzież

Według relacji najniebezpieczniej jest pod koniec dnia. Czasem młodzież walczy między sobą a czasem obrywa się pracownikom lub przechodniom; w ruch idą jajka czy kastety. Młodzi popijają alkohol, a czasem sięgają po cięższe używki. W zeszłym roku trzeba było ratować 13-latka po xanaxie.
Chodzi o ok. czterdzieści osób, choć tych najbardziej agresywnych jest ok. ośmiu. Ma im przewodzić zuchwały 15-latek, który chodzi do zawodówki, a także korzysta z kastetu i pałki. Jeden z rozmówców otwarcie przyznaje, że się go boi.
Informatorzy Wyborczej podkreślają jednak, że choć incydenty się zdarzają, to nie są na porządku dziennym. Zależy im na tym, aby nie demonizować zachowania młodzieży. Lokalne władze podejmują różnego roku środki ostrożności i prowadzą ścisłą współpracę z władzami. Jest też plan stworzenia akcji edukacyjnej, w ramach której mieszkańcy będą mogli zgłaszać incydenty z udziałem nastolatków.
Burmistrz dzielnicy zwraca uwagę na rolę rodziców.
„Są zapracowani, dają tym dzieciom pieniądze, ale nie poświęcają im dość czasu. Gdy policja odwozi ich do domu, to ojciec potrafi powiedzieć: »Po to płacę podatki, żebyście go odwozili do domu».
Źródło: Gazeta Wyborcza
FacebookInstagramTikTokX