Czy pożary lasów znaczą, że nagle nie będzie czym oddychać na całym świecie? Nie. To znaczy, że tempo globalnego ocieplenia teraz jeszcze bardziej przyśpieszy.
W Australii trwa pogrom ogniowy. Rząd potwierdził już śmierć 20 osób. Doszczętnie spaliło się ponad 1,4 tys. domów. Lasy eukaliptusowe ucierpią, ale nie tak bardzo jak zamieszkująca je endemiczna fauna – w końcu geograficzna izolacja Australii uniemożliwiła migrację prawie 90 proc. gatunków zwierząt. Ile z nich bezpowrotnie strawił ogień? Jeszcze nie wiadomo, ale naukowcy nie ukrywają, że prawdopodobnie sporo. Te osobniki, które nie spłonęły – nawet zakładając, że ogień w końcu uda się ugasić – umrą z głodu, bo na spalonej ziemi nie ma co jeść.
Oczywiście, można udawać, że nie jest to sprawa polityczna. Niecałe osiem miesięcy temu 51-letni Scott Morrison okrzyknięty został politycznym geniuszem. Wybrał wybory, choć jawnie popiera przemysł węglowy, a jego wyborcy nie kryli w tym czasie obaw przed zmianami klimatycznymi. Jak to się stało? Wychodzi na to, że nie tylko Polak jest mądry po szkodzie. Z okazji ostatnich wydarzeń oraz niefortunnie zaplanowanych w tym czasie rodzinnych wakacji na Hawajach, „Sco-Mo” dostał od narodu nowe przezwisko: „Scotty z marketingu” (choć padają też ostrzejsze słowa). Jeśli trzeba, to umie się sprzedać. Tylko nie za bardzo wiadomo, co dalej.
Na przestrzeni ostatniego roku kryzys ekologiczny przytłoczył opinię publiczną. Jest tyle pośrednich rozwiązań problemu – a przy tym nikt nie oferuje kompleksowego planu, który pomógłby nam uniknąć zagłady. Jedni skupiają się na produkcji ubrań, inni żywności, inni na gaszeniu po sobie światła w łazience. Firmy, które zauważyły „eko trend” – czyli, innymi słowy, chęć przeżycia gatunku ludzkiego – i chcą przypodobać się klientom, swoimi „eko strategiami” tylko dokładają do pieca. Jak przeżyć?
To stwierdzenie trudno jest zaakceptować politycznym ekipom rządzącym. A jeszcze trudniej wielkim, ponadnarodowym korporacjom – graczom, którzy dziś są nie miej ważni dla politycznego krajobrazu świata. Podstawy naszej ekonomii to kłamstwo. Nieskończony wzrost nie jest i nigdy nie był możliwy.
Musimy zacząć eksploatować Ziemię umiarkowanie – mając na uwadze dobro przyszłych pokoleń – a nie tyle, ile tylko się da. Musimy natychmiast wyrugować plastik z codziennego życia. Zacząć jeść mniej mięsa i oleju palmowego. Musimy natychmiast zwrócić się w kierunku energii odnawialnej. Najwyższa pora zdać sobie sprawę, że to, że Polska stoi na węglu przestało być naszym atutem. Stało się wyrokiem śmierci.