Ukończyła wzornictwo przemysłowe na uniwersytecie School of Form. Praca dyplomowa – projekt MUSCHI – zorientowała działania artystki wokół cielesności, seksualności oraz norm narzucanym kobietom.
Co wprawia cię w euforyczny stan?
Nieczęsto zdarza mi się osiągnąć ten stan. Jestem raczej zachowawcza, mocno kontrolująca (zwłaszcza siebie) i introwertyczna. Częściej doznaję wzruszenia niż euforii. Kiedyś pewnie określono by mnie melancholikiem, ponieważ bardzo się przejmowałam tym, że nie odczuwam uniesień radości. Zrozumiałam jednak, że taką mam osobowość. To może brzmieć paradoksalnie, ponieważ w projekcie MUSCHI skupiam się na samomiłości zwykle kojarzonej z orgazmem. Dla mnie orgazm to bardziej uczucie spełnienia i odprężenia, ale dla kogoś innego może być euforią. Wracając do pytania, euforię odczuwam przede wszystkim, spotykając się z osobami, które kocham i są dla mnie ważne, albo gdy uda mi się zrobić coś, czego bardzo pragnęłam, lecz długo bałam się za to zabrać. Jak na przykład niedawne przejście się boso po parku albo wyjście na deszcz w sukience.
Gdybyś mogła wyreżyserować własny serial, o czym by opowiadał?
Mój serial skupiałby się na kobietach. Wykreowałabym świat, który od samego początku byłby tworzony przez kobiety. System i normy podporządkowałabym cyklom kobiecym i naszemu sposobowi funkcjonowania, ale nie byłaby to zero-jedynkowa zamiana, gdzie kobiecie nadałabym cechy i zachowania charakterystyczne dla mężczyzn. Taki zabieg stosowano w różnego rodzaju spotach reklamowych, kampaniach społecznych czy nawet na TikToku. Mam na myśli zanalizowanie możliwych scenariuszy w interdyscyplinarnym zespole. Zaczerpnęłabym wiedzę od specjalistów z różnych dziedzin, między innymi socjologii, psychologii, ekonomii. Byłoby to oparcie świata na matriarchacie, by dostrzec jego wartości, ale też pułapki. Nie laurka dla kobiet, choć nie skłamię, mówiąc, że uważam rolę kobiet za niedocenianą od wieków. Sama jestem ciekawa, jak wyglądałaby nasza rzeczywistość, gdyby historia świata potoczyła się inaczej. Czy byłybyśmy tyrankami? Czy mężczyźni wychodziliby teraz na ulicę walczyć o swoje prawa? Czy doszłoby do tylu wojen czy nawet pandemii? Na pewno byłby to krótki serial, ale intensywny. A po jego obejrzeniu wpisywałoby się w Google frazę „kiedy drugi sezon?”.
Jako pierwsza na świecie odkryłaś, że Marcel Breuer (architekt i projektant form przemysłowych, absolwent Bauhausu) wyprodukował linię seks zabawek. Opisz, jak wyglądają.
Na pewno byłyby metalowe z elementami skórzanymi. Nie mam na myśli wyłącznie estetyki, z której zasłynęły projekty Breuera, ale również fakt, że metal jest bardzo wytrzymały i twardy. Można go ogrzać, schłodzić. To pozwalałoby na dodatkowe doznania podczas samomiłości. Uważam, że Breuer eksperymentowałby ze skórą, ponieważ sam metal w kontakcie ze skórą jest zimny, a imitujący skórę silikon wiedzie prym w zabawkach erotycznych. Niestety, nie jest tworzywem ekologicznym, a Bauhaus opiera się na interdyscyplinarności, gdzie ekonomia czy środowisko odgrywają dużą rolę w projektowaniu. Kiedy się nad tym zastanawiam, dostrzegam podobieństwo do mojego myślenia projektowego – ja także wybieram materiał, patrząc szerzej niż tylko na człowieka i jego przyjemność. Wracając do mojego odkrycia – widzę modularny przedmiot. Jego konstrukcja opierałaby się na rdzeniu i możliwości samodzielnego doboru odlewanych z form modułów. Każdy moduł byłby inny i pozwalał na innego rodzaju stymulację, ale wszystkie posiadałyby element pozwalający łączyć moduł z rdzeniem. Wydaje mi się, że kształt zabawek byłby falliczny – nie realistyczny, a bardziej uproszczony, geometryczny i nieorganiczny w formie. Poza czymś w rodzaju dildo pewnie znalazłabym kolekcję przypominającą wyposażenie „sali zabaw”. Metalowe, modularne konstrukcje oparte na rurach i skórzanych elementach. Byłby to z pozoru prosty zestaw kilku elementów, ale pozwalający na wiele różnych konfiguracji i próbowanie nowych pozycji bądź dominacji, takich jak krępowanie. Wyjściowy kształt tych elementów mogłoby stanowić wyposażenie mieszkania – na przykład krzesła, sofa, stolik. Przekształcałoby się je w meble do zabaw seksualnych, a dzięki swojej zmienności nie wymagałyby dodatkowego miejsca. Podejście praktyczne przede wszystkim.
Wymień pięć filmików na YouTubie, które „powinno się zobaczyć przed śmiercią”.
To może zabrzmieć dziwnie, ale zaczęłam oglądać YouTube’a dopiero podczas pandemii i to głównie treści, które mnie rozluźniały, czyli jakieś commentary kanały albo kryminalne historie. Social media to dla mnie przede wszystkim oderwanie od rzeczywistości i poniekąd zagłuszanie jej. Można by to nazwać guilty pleasure, choć uważam, że wolno spokojnie umrzeć bez oglądania filmików na YouTubie. Nie jestem w stanie wybrać pięciu przełomowych. Możliwe, że nie trafiłam jeszcze na takie treści. Na szybko przychodzi mi do głowy Girls Girls Girls Magazine – „Be a Lady They Said”, ponieważ bardzo rezonuje z tym, co przeżywam każdego dnia. Ilustruje, jak czuje się większość kobiet wobec wymagań stawianych im przez społeczeństwo. I nawet mając świadomość, że nigdy nie sprostasz tym wymaganiom, są niczym wyryte w kościach. Możesz rozumieć mechanizm, szkodliwość i demaskować ich fałsz, ale żyjemy w świecie, gdzie jesteśmy nimi zarzucane. Nieraz brakuje siły, by być „inną”, i po prostu pragnie się akceptacji nawet za cenę utraty części siebie. Rezygnuję na przykład z „nietypowego” stroju, który mi się podoba, bo nie mam siły znosić komentarzy na jego temat. Co więcej, najgorsze nie są wymagania innych, ale moment, w którym stawiasz je sama przed sobą. Trudno zmienić to, co zostało nam wpojone, ale da się i warto. Przede wszystkim dla siebie, ale to później wpłynie na strukturę społeczeństwa.
Jak będzie wyglądał seks w 2120 roku?
Trudno przewidzieć, jak będzie wyglądał świat za sto lat i czy w ogóle będzie istniał. Moim zdaniem są dwa scenariusze oprócz końca naszej cywilizacji. Jeden z nich to urzeczywistnienie „Opowieści podręcznej”. Martwi mnie, że istnieje taka część naszego społeczeństwa, która chce decydować za nas i narzucać nam swoją wizję świata, w tym wizję seksualności. Prawdą jest, że seks istniał, istnieje i będzie istniał. Spychanie go w sferę tabu nie przyczynia się do lepszego życia, prowadzi jedynie do braku wiedzy na temat naszej biologii. Uważam, że żyjemy w momencie historii, w którym naprawdę możemy doprowadzić do fundamentalnych zmian między innymi w sferze seksualnej. Myśląc o seksie za sto lat, nie zastanawiam się nad nowymi technologicznie gadżetami do dawania szybszych i intensywniejszych orgazmów. Takie technologie nie mają znaczenia w momencie, gdy wstydzimy się po nie sięgnąć. Już teraz mamy łatwy dostęp do ciekawych rozwiązań mogących pomóc nam w rozwijaniu swoich seksualnych zdolności. Seks jak każda inna czynność wymaga praktyki. To nie wiedza, która spływa na nas w magicznym uniesieniu zaraz po włożeniu obrączki. Każdy z nas jest inny i musi sam siebie poznać, by móc wieść satysfakcjonujące życie seksualne lub świadomie z niego zrezygnować. Chcę wierzyć, że seks w 2120 roku będzie przede wszystkim seksem bez wstydu, takim, jakiego pragniemy, świadomym i za zgodą uczestniczących w akcie seksualnym. Wspaniale, że powstają nowe, skuteczniejsze gadżety erotyczne czy inne zabawki, ale zmiana musi się dokonać w fundamentach. Jeśli zadbamy o dobrą edukację seksualną kolejnych pokoleń i sami skonfrontujemy się z własnym bagażem doświadczeń, to seks przyszłości będzie najlepszym seksem w dziejach świata.