„Pojemnik na zwłoki” do kupienia w Leroy Merlin. Trwa viralowa akcja bojkotowania sklepu, który nie wyszedł z Rosji

07-04-2022
„Pojemnik na zwłoki” do kupienia w Leroy Merlin. Trwa viralowa akcja bojkotowania sklepu, który nie wyszedł z Rosji
fot. Aragorn25x/Wikimedia Commons i Facebook/Bartek Kiełbowicz
To kolejna próba nacisku na francuską sieć, która nadal nie wycofała się z Rosji. Tym razem, bojkot przyjmuje formę zmieniania etykiet w sklepach. Akcję zapoczątkował polski artysta.
Bartłomiej Kiełbowicz to artysta, aktywista, absolwent warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych. To on jest autorem dłoni, które, umieszczone przed domem Jarosława Kaczyńskiego, miały symbolizować ofiary kryzysu humanitarnego na granicy polsko-białoruskiej. Był również uczestnikiem akcji „Zajęta”, która, odnosząc się do galerii Zachęta, sprzeciwiała się przejmowaniu przez PiS instytucji kultury poprzez zmiany dyrektorów. Jego najnowsze prace skupiają się na wojnie w Ukrainie i firmach, które nadal wspierają Rosję poprzez pozostawanie na ich rynku.
5 kwietnia Bartłomiej zamieścił na Facebooku post przedstawiający jego najnowszy pomysł na akcję bojkotowania Leroy Merlin. Instalacja artystyczna jego autorstwa polega na podmienianiu etykiet w sklepach sieci. Treść nowych metek brzmi: „Pojemnik na zwłoki”, „Leroy Merlin wspiera ludobójstwo w Ukrainie” czy „Kupując ten produkt finansujesz ludobójstwo w Ukrainie”. Na lustrach, markerem kredowym, napisał „Kupując w Leroy wspierasz ludobójstwo” i „Spójrz na siebie”. Przy młotku artysta umieścił etykietę „Do Zabijania”, przy zestawie do sprzątania „Zestaw do zamiatania winy”.
W ten sposób Kiełbowicz dobitnie tłumaczy, jak wsparcie francuskiej firmy wpływa na sytuację Rosji i cierpienie Ukraińców. Twórca zachęca do drukowania grafik, które są dostępne za darmo na jego stronie internetowej, a także do samodzielnego zmieniania ich w sklepach. W ciągu jednej doby post artysty uzbierał ponad 1400 reakcji i został udostępniony prawie 700 razy.

„Ceny podmieniali już też w Rosji, ja trochę dodałem od siebie”

Kiełbowicz podkreśla, że inspirował się działaniami aktywistów z Rosji, którzy parę dni wcześniej, podjęli podobne działania. Przez etykiety sklepowe próbowali uświadomić rosyjskich obywateli o wydarzeniach w Ukrainie. Wiadomości skierowane do konsumentów informowały o zbombardowanych budynkach, inflacji, która dotknęła ich kraj oraz zablokowaniu przez wojska rosyjskie pomocy humanitarnej dla Ukraińców. O tej akcji na Twitterze poinformowała białoruska dziennikarka Hanna Liubakova.
Pomimo ostrej krytyki i bojkotu, sieć Leroy Merlin nadal nie wycofała się z rosyjskiego rynku. Ma ona również na swoim koncie przypadek odłączania swoich ukraińskich pracowników od komunikacji wewnętrznej czy blokowania stron internetowych w kilku europejskich krajach, co tłumaczyła rzekomymi atakami hakerskimi.
/tekst: Marta Mowczan/
FacebookInstagramTikTokX