Minister Czarno ostro o warszawskiej Paradzie Równości
Dzisiaj rano minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek był gościem w programie #Jedziemy TVP Info Wydarzenia, gdzie skomentował Paradę Równości, która w sobotę przeszła ulicami Warszawy. Według Czarnka „Polacy wiedzą, kto jest normalny, a kto nie", a Parada Równości „nie ma nic wspólnego z równością i tolerancją". To nie pierwszy raz, gdy minister sugeruje, jakoby osoby LGBT+ były „nienormalne".
„- Polacy dokładnie widzą, kto jest normalny, a kto nie. Przed telewizorami siedzą dzisiaj, w tym momencie, normalni ludzie. Widzieliście zdjęcia z „Parady Równości”, a to z równością nie ma nic wspólnego. Widzieliście tam osobników ubranych dziwacznie, mężczyznę ubranego jak kobieta, czy to są ludzie normalni państwa zdaniem? Przecież wszyscy Polacy widzą, co się dzieje na ulicach i wiedzą na czym polega równość i na czym polega tolerancja. Przecież to, co tam się działo, nie ma nic wspólnego ani z równością ani z tolerancją. To jest fetyszyzowanie i wykrzywianie równości i tolerancji. To nie jest równość i to nie jest tolerancja. Ci osobnicy, którzy tam chodzą, to są ludzie, którzy nie zachowują się w sposób zgodny ze standardami i normalnie. To publiczna demoralizacja, obraza normalności” oznajmił Minister Czarnek.
Przejmujące wystąpienia posłanki Dziemianowicz-Bąk
Kilka godzin później w Sejmie posłanka Lewicy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk odniosła się do słów Czarnka podczas swojego wystąpienia i złożyła wniosek o przerwę i zwołanie Konwentu Seniorów. Zażądała również od ministra wyjaśnień, dlaczego dopuszcza się szczucia i obrażania obywateli oraz dlaczego nazwał uczestników Parady Równości „nienormalnymi". Ponadto wymieniła przykłady „szkodliwych" działań i decyzji Czarnka oraz zarzuciła mu próbę podporządkowania sobie szkół, dyrektorów i uczniów.
Następnie głos zabrał Czarnek, który ironicznie stwierdził, że ma formalny wniosek do Dziemianowicz-Bąk, aby „raz jeszcze wysłuchała jego wypowiedzi i przestała bezczelnie kłamać". Jak zapewnił, „nie będzie wyjaśniał słów w języku polskim", bo to nie jego problem, że Dziemianowicz-Bąk nie rozumie tego, co mówi. „Polacy widzą waszą narrację pełną chamstwa, kłamstwa, fałszowania rzeczywistości" – podsumował.
Po Czarnku na mównicę wróciła posłanka Lewicy, a jej emocjonalne wystąpienie odbiło się w internecie szerokim echem. Kiedy Dziemianowicz-Bąk przytoczyła fragment wypowiedzi ministra dotyczący tego, że „Polacy widzą, kto jest normalny, a kto nie", posłowie PiS zaczęli bić brawo oraz wiwatować. Nie przestali, nawet gdy posłanka mówiła o samobójstwach nastolatków LGBT+ oraz dzieci i młodzieży, któr robi sobie krzywdę z powodu nagonki PiS na społeczność LGBT+.
Co na to marszałkini Sejmu Elżbieta Witek? Wyłączyła posłance mikrofon...
„- Panie ministrze, nie jest pana prawem, nie jest pana kompetencją odmawianie uczniom, młodzieży, nauczycielom i mniejszości prawa do korzystania z konstytucyjnego prawa do gromadzenia się i wyrażania własnych poglądów. Jedyny język, jaki pan zna, to język nienawiści, język szczucia i język, który prowadzi do tego, że uczniowie, na straży których powinien pan stać, popełniają samobójstwa, dokonują samookaleczeń i krzywdzą samych siebie” mówiła Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.