Akcja odbyła się w nocy z wtorku na środę. Tęczowe flagi zawisły na pomnikach Mikołaja Kopernika, Józefa Piłsudzkiego, Wicentego Witosa, warszawskiej syrenki i Chrystusa z krzyżem przed Bazyliką św. Krzyża na Krakowskim Przedmieściu. Jak można się domyślić, największe emocje wzbudziło umieszczenie flagi na tym ostatnim. Do pomników przyczepiono także kartki z powyższym manifestem.
Przekaz jest jasny. Pomysłodawcy akcji składają hołd ofiarom nagonki na społeczność LGBT oraz w jej imieniu deklarują, że nie zamierzają milczeć ani dać się zastraszyć. Jak podkreślają, również są częścią tego miasta - każdego miasta i również przysługują im prawa. Wzywają także do tego, aby sprzeciwiać się wszelkim przejawom dyskryminacji i wyrażają wiarę w lepszą, bezpieczniejszą przyszłość. Mają dość hipokryzji polityków oraz biernego przyzwolenia na agresję wobec osób o innej orientacji. Nie zamierzają się biernie temu przyglądać. Będą działać i nie spoczną, dopóki coś się nie zmieni.
W internecie natomiast pojawiła się inna, nieco bardziej rozbudowana wersja manifestu.
Dzisiaj w południe odbyła się konferencja zapowiedziana przez wiceminstra sprawiedliwości Sebastiana Kaletę, podczas której Kaleta podzielił się z przedstawicielami mediów treścią zawiadomienia złożonego do prokuratury odnośnie umieszczenia tęczowej flagi na pomniku Chrystusa przed Bazyliką św. Krzyża na Krakowskim Przedmieściu. Wiceminister nie omieszkał także nazwać akcji "lewacką ofensywą".