

fot. unsplash @HermesRiviera
Przeciążony rynek, ukryte trasy, które przebywają ubrania i luki w regulacjach sprawiają, że ubrania z second handów nie są tak ekologiczne, jak mogłoby się wydawać.
Święta typu Black Friday, kultura hauli zakupowych i ślepe podążanie za trendami znajdują ujście także w rynku ubrań z drugiej ręki.
Poza tym fast fashion zalało rynek – niskogatunkowe ubrania, zaprojektowane do szybkiego noszenia i szybkiego wyrzucenia, przez coraz bardziej świadomych konsumentów (o ile kupując fast fashion można być świadomym konsumentem) wrzucane są nie do kosza na śmieci, tylko na odzież używaną.
– a przynajmniej nie łatwo. Zamiast tego mamy rozchodzące się na szwach bluzeczki z poliestru.
Z Europy w świat i z powrotem
Śledczy serwis informacyjny Follow the Money postanowił sprawdzić, gdzie trafiają zbierane w Europie ubrania. W darowanych ubraniach z pięciu krajów ukryte zostały śledzące SmartTagi.
Spośród 28 umieszczonych urządzeń 12 pojawiło się ponownie w Maroku, Tunezji, Serbii, Indiach, Pakistanie i Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Dla wielu to nie był jednak koniec podróży – po sortowaniu w specjalnych strefach ekonomicznych z minimalnym nadzorem reeksportowane są do krajów afrykańskich, a czasami nawet z powrotem do Europy, trzykrotnie mnożąc ślad węglowy.
Ich trasa nie jest wcale szybka i przyjemna. Według wycieków z rumuńskich dokumentów celnych ubrania eksportowane z Niemiec przesyłane były do Rumunii, gdzie dostawały łatkę nadających się do ponownego użytku – nawet gdy były brudne lub poważnie uszkodzone. Stamtąd leciały do ZEA, żeby finalnie trafić do Słowacji, gdzie swoją siedzibę ma jeden z największych sprzedawców odzieży używanej.
Cztery tagi trafiły do Strefy Przetwórstwa Eksportowego w Karaczi, a dwa do stref wolnocłowych ZEA. Nie był to przypadek – te strefy, dalekie od Unii Europejskiej nie tylko w sensie geograficznym, pozwalają na import, sortowanie i reeksport towarów bez ceł i bez kontroli.
A kontrola jest czasem potrzebna – są bowiem podstawy, żeby podejrzewać te centra o pranie pieniędzy. Statystyki pokazują ogromne rozbieżności w danych handlowych między Hiszpanią a ZEA. Hiszpania raportuje 192 tys. ton wyeksportowanych do ZEA, zaś ZEA raportują tylko 102 tys. ton importu. Tworzy się więc luka na 90 tys. ton. Gdzie podziewają się te ubrania?
Analogiczna sytuacja zachodzi też w drugą stronę – ZEA zadeklarowały 47 razy więcej reeksportu do Hiszpanii, niż Hiszpania potwierdza jako import.
Chory system potrzebuje lekarstwa
Gdybyśmy dzisiaj zatrzymali całą produkcję odzieży na świecie, starczyłoby nam ubrań na kolejne sześć pokoleń. Mimo to globalna produkcja ubrań nieustannie rośnie – w związku z czym rośnie też ilość ubrań używanych, których pozbywamy się każdego roku.
W 2025 roku weszły w życie nowe przepisy o gospodarce odpadami tekstylnymi, które w połączeniu z coraz niższą jakością oddawanych ubrań sprawiły, że zarządzanie zbiórkami odzieży stało się zupełnie nieopłacalne.
Jednocześnie centra są po prostu przeładowane – coraz częściej do kontenerów trafiała odzież w złym stanie, brudna i zniszczona. Ludzie traktowali kontenery jak śmietniki, a nie zbiorniki na surowce nadające się do ponownego przetworzenia.