„- Muzyka od zawsze ratowała mi życie. Chociaż gatunki się zmieniały. Zawsze dobrze się z nią dogadywałem, uciekałem w nią, kiedy miałem taką potrzebę. Najpierw był pop, ściana w dziecięcej sypialni wyklejona plakatami, potem zacząłem bardziej świadome poszukiwania na własną rękę. Z pomocą przyszło ówczesne MTV. To były piękne czasy, dzieciak wracał ze szkoły, włączał telewizor i bezwiednie chłonął najlepszą muzykę popularną. W domu słuchało się Beatlesów, ale też Gershwina i mnóstwo wartościowej polskiej muzyki ze świetnymi tekstami. To sprawiło, że teksty są dla mnie do dzisiaj bardzo ważnym elementem piosenki. Potem zaczęły się imprezy klubowe, otworzyłem się na elektronikę. Gitarę, przy której jako nastolatek pisałem pierwszy utwory, zamieniłem na Rolanda XP 50 z sekwenserem. Wygrałem go na Ogólnopolskim Przeglądzie Piosenki Autorskiej. Czyli znowu te teksty… W kolejnym etapie zrozumiałem, że elektronikę można połączyć z piosenką i mniej więcej w tamtym czasie pojawiły się najważniejsze dla mnie kawałki. Potem już poszło. Muzyka została ze mną do dzisiaj, zrobiłem z niej swój zawód, pasję i terapię. Do dzisiaj ratuje mi życie” mówi Baasch.