Brytyjska organizacja żąda usunięcia "365 dni" z Netflixa

Autor: Monika Kurek
22-06-2020
Brytyjska organizacja żąda usunięcia "365 dni" z Netflixa
kadr z "365 dni", Netflix
Na początku czerwca okazało się, że kontrowersyjny film "365 dni" na podstawie książki Blanki Lipińskiej jest hitem na zagranicznym Netflixie. Użytkownicy Twittera i TikToka zachwycili się aparycją Michele'a Morrone wcielającego się w rolę Massimo oraz historią Laury i Masimma, porównując film do "50 twarzy Grey'a".
Premiera pociągnęła za sobą międzynarodową dyskusję na social mediach oraz liczne publikacje na portalach takich jak "Variety", "Daily Mail" czy "IndieWire". Jak można się domyślić, w kontrze do fanów tego typu produkcji stoją sceptyczni recenzenci. Film "365 dni" nie spodobał się także brytyjskiej organizacji Pro Empower, która wystosowała list do brytyjskiego Netflixa, wytykając gigantowi streamingowemu m.in. promowanie kultury gwałtu, syndromu Sztokholmskiego oraz szkodliwych wartości.

Romantyzowanie przemocy i gwałtu

- Niniejszy list zwraca uwagę na to, jakie niebezpieczeństwa wiążą się z obecnością filmów takich jak "365 dni" w Waszej ofercie. Nalegamy, abyście zamieścili w opisie tej produkcji odpowiednie ostrzeżenia, poinformowali swoich widzów, że macie świadomość, jak ten film przyczynia się do promowania kultury gwałtu, a także rozważyli możliwość usunięcia go ze swojej oferty - zaapelowali do Netflixa aktywiści z organizacji Pro Empower
W "365 dniach" szef sycylijskiej mafii, Massimo, porywa Laurę podczas jej wakacji na Sycylii oraz daje jej rok na to, aby się w nim zakochała. Oczywiście, Laura zakochuje się w nim na długo przed upływem wyznaczonego terminu. Wielu przeciwników "365 dni" podkreśla, że wystarczy podstawić "podstarzałego pana z brzuszkiem" w miejsce przystojnego szefa mafii, aby historia przestała być atrakcyjna. Od tego przykładu zaczyna się list Pro Empower, czyli brytyjskiej organizacji studenckiej ("365 dni" znajduje się w czołówce najchętniej oglądanych filmów na brytyjskim Netflixie). Według organizacji taka fabuła równie dobrze sprawdziłaby się w horrorze, a widzowie nie powinni przymykać oka na wątpliwe działania głównego bohatera tylko dlatego, że jest przystojny.
Przypominamy zwiastun "365 dni":
Co jeszcze zarzuca Netflixowi organizacja Pro Empower? Promowanie filmu jako romans oraz pokazywanie zachowań takich jak łapanie za kark, obmacywanie czy podduszanie jako "wyrazu pasji oraz miłości". Według autorek listu piękne krajobrazy i drogie ubrania to tylko zabieg mający odwrócić uwagę widzów, a w rzeczywistości film pokazuje "molestowanie seksualne, obsesyjną kontrolę, toksyczną męskość oraz syndrom Sztokholmski". Uważają także, że "pasjonująca relacja między bohaterami" nie ma nic wspólnego z pasją i promuje kulturę gwałtu oraz szkodzi ruchom takim jak #MeToo.
W liście odniesiono się do sceny, w której Massimo zmusza stewardessę do gwałtu oralnego oraz wymieniono kilka jego komentarzy do Laury: "Nie przywykłem do tolerowania nieposłuszeństwa", "Nie prowokuj mnie" czy "Będziesz moja, gwarantuję to. Wtedy zrobię z tobą, co będę chciał i kiedy będę chciał". Największe zastrzeżenia budzi zwłaszcza postać Massimo, przedstawionego jako "samiec alfa", który dominuje nad swoją partnerką. Wyjątkowo ciekawa jest interpretacja tragicznej historii Massima jako próby uczłowieczenia go oraz wzbudzenia współczucia w widzach.
Obecnie członkowie Pro Empower zbierają podpisy pod petycją do Netflixa o usunięcie "365 dni" z platformy albo chociaż umieszczenie odpowiednich ostrzeżeń. Pro Empower przeprowadziło również analizę filmu.
Pro Empower to brytyjska organizacja studencka założona przez Jessicę Davies, której zajmuje się problemem molestowania seksualnego oraz nadużyć w szkolnictwie wyższym na terenie Wielkiej Brytanii oraz Walii.
Cały list możecie przeczytać poniżej:
FacebookInstagramTikTokX