„Edukacja XD” – polskie absurdy w najlepszym wydaniu

Autor: Agnieszka Sielańczyk
18-04-2025
„Edukacja XD” –  polskie absurdy w najlepszym wydaniu
fot. materiały prasowe
Kiedy myślisz, że Polska osiągnęła już swoje limity abstrakcji, pojawia się drugi sezon kultowej już „Emigracji XD” i zabawa nabiera tempa.
Przyznam, że rzadko śmieję się na polskich komediach. Z pewną nieśmiałością podeszłam również do propozycji obejrzenia kilku odcinków „Edukacji XD”, tym bardziej, że nie znałam pierwszego sezonu tytułu. Wystarczyło jednak pierwsze 15 minut i dałam się porwać absurdalnemu uniwersum Malcolma i Stomila – duetu, który po przygodach w UK wraca do Polski, gdzie czekają na nich patologie i rzeczywistość, przy których brytyjskie dziwactwa wydają się logiczne jak podręcznik matematyki.
Wszyscy, którzy próbowali kiedykolwiek załatwić cokolwiek na polskiej uczelni, wiedzą, że to doświadczenie bardziej surrealistyczne niż filmy Davida Lyncha. Serial perfekcyjnie oddaje ten klimat, gdzie logika jest tylko opcjonalnym dodatkiem, a podstawową walutą staje się „bombonierek ekonomia” i urok osobisty Stomila (Michał Balicki), który roztacza go z taką bezczelnością, że nie wiadomo, czy wezwać policję czy postawić mu piwo.
Tomasz Włosok jako Malcolm nadal jest mieszanką nieprzystosowanego outsidera i mimowolnego geniuszu chaosu, który potyka się o absurdy rzeczywistości z taką konsekwencją, że aż chce się krzyczeć. Ale to właśnie ta niezdarna autentyczność sprawia, że nie można oderwać od niego wzroku.

Galeria typów polskich, której nie powstydziłby się Gombrowicz

Nowy sezon to nie tylko powrót ulubionych postaci. To także parada nowych indywiduów, z którymi bohaterowie wchodzą w interakcje. Jan Frycz i Sebastian Stankiewicz tworzą postacie tak kuriozalne, że trudno je opisać bez przeklinania. Frycz jako biznesmen starej daty to połączenie lokalnego krezusa, mafijnego bossa i oszalałego filozofa, który mógłby sprzedać własną babcię (a właściwie to już to zrobił, ale tylko na papierze, dla podatkowych celów).
Dyrektor Bogusiak? Scena, w której tłumaczy protagonistom zawiłości polskiego systemu „wprowadzania kreatywnej księgowości” z twarzą, jakby opowiadał o pogodzie, to coś, co zapisze się w historii polskiej komedii. A może horroru. Lub dokumentu.
Serial z bezczelnością godną jego bohaterów pokazuje polską przedsiębiorczość w całej jej pokrętnej krasie: od spółek założonych na zmarłą babcię, przez zasiedzenia nieruchomości, po międzynarodowe intrygi obejmujące poszukiwania żydowskich krewnych Romana Dmowskiego w Antwerpii.
Łukasz Kośmicki jako reżyser udowadnia, że rozumie polski absurd na poziomie molekularnym. Wszystko tu się zgadza – od scenariusza, przez grę aktorską, po zdjęcia. Każdy kadr mógłby być memem, każda kwestia ma potencjał stać się cytatem powtarzanym przy każdym spotkaniu ze znajomymi. Polecam z całego mojego polskiego serca.
Premiera serialu już dzisiaj w serwisie Canal +
FacebookInstagramTikTokX