Śledztwo przeciwko Hunterowi trwa. Mężczyzna jest podejrzewany o m.in. przestępstwa podatkowe i łapownictwo, prowadzenie zagranicznego lobbyingu, pranie pieniędzy oraz podejrzane interesy w Chinach i Ukranie. Dziennikarze spekulują, że Hunter może usłyszeć także zarzuty handlu ludźmi (przewożenie kobiet pomiędzy stanami). Uzależniony od narkotyków Hunter wydawał więcej niż zarabiał i przeznaczał tysiące dolarów na dobra luksusowe, pobyty w drogich hotelach i usługi prostytutek. Największe emocje wbudziły zdjęcia i nagrania ze spotkań z prostytutkami, a także zaangażowanie w sprawę prezydenta Bidena, który wspierał syna finansowo.
W tym miesiącu miało dojść do kolejnego wycieku - użytkownik forum 4Chan pochwalił się, że zhakował konto iCloud Huntera Bidena, a w sieci pojawiły się kolejne zdjęcia i filmiki. „W związku z potencjalnym śledztwem nie jesteśmy obecnie w stanie skomentować tej sytuacji, ale zarówno Secret Service, jak i inne organy federalne, mają świadomość, że w social mediach publikowane są posty związane z panem Bidenem" – poinformował rzecznik prasowy Secret Service, Anthony Gugliemi.
Ostatnio w sprawie Huntera Bidena zabrał głos Elon Musk. Ekscentryczny miliarder udostępnił mema, przedstawiającego mężczyznę, który ma na głowie gigantyczne urządzenie składające się z kilku kamer. „Hunter Biden za każdym razem, gdy kupuje narkotyki i prostytutki" – głosi podpis, na co Musk dodał: „6+ za zdjęcia".
W kwietniu tego roku Musk wypowiadał się na temat wolności wypowiedzi. Biznesmes odpowiedział również na tweeta dziennikarza Saangara Enjeti. W poście mężczyzna zwrócił uwagę, że Vijaya Gadde, prawniczka oraz członkini zarządu Twittera, na pewno cieszy się z planów Muska dotyczących kupna Twittera. Wytknął ponadto, że Gadde maczała palce w cenzurowaniu wiadomości na temat wycieku zawartości laptopa Huntera Bidena.