„Myślę, że bardzo mnie to wyczerpywało. Wtedy stało się coś wspaniałego – poznałam cudownego nauczyciela karate w San Francisco. Każdego wieczoru, nawet jeśli kończyliśmy około 21:30, spotykałam się z nim na godzinę i ćwiczyłam kopnięcia i wszystko inne. Nie sądzę, żebym dała radę bez tego, bo to bardzo mnie uspokajało i myślę, że wyciągnęło mnie z mentalności ofiary”.