Kate Winslet: aktorki grające nago i bez makijażu „nie są kur*a odważne”

18-09-2024
Kate Winslet: aktorki grające nago i bez makijażu „nie są kur*a odważne”
fot. materiały prasowe
Kate Winslet, laureatka kilku Oscarów, w wywiadzie dla magazynu „Time” opowiedziała o swoim podejściu do aktorstwa. Nagość i brak makijażu to przedstawianie autentycznych kobiet.
Kate Winslet, przy okazji promocji swojego nowego filmu „Lee. Na własne oczy”, udziela wielu wywiadów, dzieląc się swoim zaangażowaniem w produkcję. Aktorka nie tylko wciela się w główną bohaterkę, ale także była zaangażowana w cały proces tworzenia filmu – od wyboru scenarzystów po decyzję o zatrudnieniu Pawła Edelmana jako operatora. Film w reżyserii Ellen Kuras opowiada historię Lee Miller, byłej modelki, która podczas II wojny światowej została korespondentką i fotografką wojenną dla magazynu „Vogue”. Opowieść oparta na faktach przedstawia Miller jako osobę, która nie tylko dokumentowała obozy zagłady i działania wojenne, ale także była muzą paryskiej bohemy.

Nagie sceny nie są już odważne

Zdobywczyni Oscara w wywiadzie zapytana o „odważne sceny” w swoim najnowszym filmie stanowczo wyraziła swoje zdanie:
To nie jest kurwa odważne. Nie jestem byłą naczelniczką poczty, walczącą o sprawiedliwość. Nie jestem w Ukrainie. Wykonuję pracę, która ma dla mnie znaczenie powiedziała Winslet magazynowi „Time”.
W tym samym wywiadzie zapytana o to, czy przeszkadza jej „bycie niedoskonałą” na ekranie, aktorka odpowiedziała z dumą:
„Przeciwnie. Jestem z tego dumna, ponieważ życie wypisane jest na mojej twarzy i to jest ważne. Nie przyszłoby mi do głowy, żeby to ukrywać.”
Dla Kate Winslet pokazywanie się bez makijażu lub nago to nie kwestia odwagi, lecz autentyczności. Aktorka uważa, że priorytetem powinno być realistyczne portretowanie kobiecych postaci, a nie dążenie do perfekcyjnego wyglądu przed kamerą. W swoich wywiadach zmienia perspektywę rozmowy – zamiast koncentrować się na „wyzwaniach aktorstwa”, podkreśla uniwersalny przekaz swojego filmu „Lee. Na własne oczy”, szczególnie w kontekście współczesnych konfliktów, takich jak wojna w Ukrainie.

Body shaming na planie filmu

Kate Winslet od lat otwarcie mówi o problemach kobiet, szczególnie w kontekście nierealistycznych standardów piękna. W 2015 roku, kiedy media promowały nierealne kanony urody, aktorka głośno sprzeciwiła się edytowaniu swoich zdjęć, co wywołało szeroką i potrzebną dyskusję na ten temat. W czasach, gdy popularność zdobywały fotomodelki z mediów społecznościowych, Winslet była głosem rozsądku, wspierając kobiety w akceptacji swojego wyglądu. Choć świat się zmienia, niektórzy wciąż nie nauczyli się pokory. W wywiadzie dla brytyjskiego „Harper’s Bazaar” opowiedziała historię z planu filmu „Lee. Na własne oczy”. W przerwie między ujęciami, kiedy Winslet miała scenę w bikini, jeden z członków ekipy zasugerował jej, by usiadła prosto, aby ukryć fałdki na brzuchu.
Myślisz, że nie wiem, że to widać? Czuję się z tym ok skwitowała aktorka.
Kate Winslet była prekursorką zmiany podejścia Hollywood do kobiecej sylwetki i powszechnie przyjętych kanonów urody. Tym razem ponownie zwróciła uwagę na to, że rolą aktorki jest odwzorowywanie prawdziwego życia, a nie kreowanie alternatywnej rzeczywistości, w której kobieta zawsze wygląda idealnie, z perfekcyjnym makijażem. Winslet kolejny raz trafnie podsumowała „grzechy” Hollywood, podkreślając, że autentyczność jest ważniejsza niż sztuczne dążenie do doskonałości.
tekst: Aleksandra Mróz
FacebookInstagramTikTokX