Matthias i Maxime – łabędzi śpiew młodości w najnowszym filmie Xaviera Dolana [recenzja]

18-02-2020
Matthias i Maxime –  łabędzi śpiew młodości w najnowszym filmie Xaviera Dolana [recenzja]
mat. pras. Diaphana Distribution
Nominowany w 2019 roku do Złotej Palmy w Cannes najnowszy film Xaviera Dolana niebawem wejdzie do polskich kin. Reżyser, który za cel postawił sobie wnikliwy opis własnego pokolenia, tym razem podejmuje próbę uchwycenia ostatnich chwil młodości obecnych trzydziestolatków.
Wielu krytyków uważa styl Kanadyjczyka za nierówny – po jednej stronie spektrum sytuuje się jego Mama (2014), po drugiej zaś The Death and Life of John F. Donovan (2018) – film, który nie zebrał wielu pomyślnych recenzji, ani nie został nawet rozdystrybuowany w polskiej wersji językowej.
Jednak czego by nie powiedzieć o wymienionych filmach, trzeba przyznać, że Dolan operuje własnym, charakterystycznym filmowym językiem. Bez przekąsu stworzyć można listę konsekwentnie używanych przez niego motywów, a podczas seansu odhaczać pozycje. Do klasyków należą: homoseksualizm, skomplikowana postać matki, kanadyjskie przedmieścia i dziesiątki wypalonych papierosów.
A jak jest z jego ostatnim dziełem? Sam tytuł produkcji operuje pełnymi imionami głównych bohaterów – niemal jak gdyby chciał zmusić ich do mimowolnego wejścia w dorosłość. Bo tak naprawdę widz ogląda przecież historię Matta i Maxa – dwóch przyjaciół, których wizje przyszłości znacząco się od siebie różnią. Pierwszy z nich – w tej roli Gabriel D'Almeida Freitas – żyje w ustabilizowanym związku i pnie się po szczeblach kariery w prawniczej korporacji. Drugi, grany przez samego Xaviera Dolana, opiekuje się chorą matką i planuje dwuletni wyjazd do Australii. To właśnie data jego wylotu wyznacza koniec akcji filmu. Początkiem końca jest natomiast spotkanie w domku letniskowym przyjaciół z liceum, podczas którego w ramach przegranego zakładu Matt i Max muszą pocałować się na potrzeby filmowej etiudy. Budzi to dawno skrywane czucia, a relacja zaczyna się komplikować.
I choć sama historia nie należy do kategorii najbardziej odkrywczych, interesujący jest za to sposób, w jaki została opowiedziana. Do tej pory filmom Dolana zdarzało się balansować na granicy teledysku i spychać fabułę na dalszy plan, czego przykładem są Wyśnione miłości (2010). Na szczęście tym razem, zamiast klipu z ładną muzyką, możemy cieszyć się bardziej wytrawną kompozycją. Bo choć i tu XL Symfonia Mozarta nadal zestawiana jest z dziełami współczesnej popkultury spod znaku Toma Odella i Arcade Fire, tym razem akcenty wydają się być rozłożone bardziej równomiernie.
Można też spodziewać się przyjemnego powiewu świeżości w kwestii dialogów. Patos ustępuje miejsca humorowi, a widz może usłyszeć niewybredne żarty o „patronusie twojej starej” okraszone sporą dozą anglicyzmów. Nie oznacza to jednak, że reżyser zrezygnował z dynamicznych scen kłótni, podczas których dostrzec można najmniejszy grymas na twarzach bohaterów.
Matthias i Maxime są więc próbą uchwycenia życia w momencie granicznym. W chwili, w której – choć może się to wydać banalne – stawiamy ostatni krok w stronę dorosłości. Scenariusz rozpięty pomiędzy poczuciem odpowiedzialności a beztroski, moralitetem a komedią, nie udzieli jasnej odpowiedzi, w którą stronę pójść. Jednak, znając Dolana, możemy się domyślić, jaką odpowiedź się tu sugeruje.
/tekst: Filip Janiak/
Mamy do rozdania 5 podwójnych zaproszeń na przedpremierowy pokaz filmu Matthias i Maxime w czwartek 20 lutego o godz. 20:30 w warszawskim kinie Muranów (ul. Andersa 5). Aby zdobyć jedno z nich, należy wysłać maila na adres redakcja@kmag.pl, w tytule wiadomości wpisując nazwę filmu. Nie zapomnijcie o podaniu swojego imienia i nazwiska. Zaproszenie otrzyma 5 pierwszych osób.
FacebookInstagramTikTokX