5 książek, które pomogą przetrwać grudniowy marazm

Autor: Jakub Pojda
05-12-2025
5 książek, które pomogą przetrwać grudniowy marazm
Cyryl Polaczek „Czytający (rzęsy zakładki)”
W języku rumuńskim istnieje sformułowanie: rasu plansu – często zapisywane też jako râsul-plânsul. Jest to połączenie dwóch słów: râs – „śmiech” i plâns – „płacz”. W naszym ojczystym języku również znamy ten frazeologizm. Ten przydługi wstęp nie jest przypadkowy. No bo jak przetrwać zimowy marazm, który nadchodzi?
Albert Camus powiedział kiedyś: „Dopiero w samym środku zimy przekonałem się, że noszę w sobie niepokonane lato”.
I właśnie dlatego przychodzę do Was z latem w środku zimy (temperaturowej) i dzielę się pozycjami, które pomogą przetrwać szare miesiące.
1/5
„Fizyka smutku”, Georgi Gospodinow
„Fizyka smutku”, Georgi Gospodinow
Choć już po samym tyule możecie pomyśleć, że to niesmaczny żart, ta pozycja niewiele ma wspólnego z obiecanym latem. Musicie mi jednak zaufać (raz jeszcze). Gospodinow potrafi w słowa. Ta krótka pozycja jest emocjonalnym labiryntem, który prowadzi nas przez uczucia dobrze nam znane, ale podane w inny, zaskakujący sposób. Autor opowiada o smutku i melancholii wykorzystując do tego mitologię – ten fabularny eksperyment podzielił wielu czytelników. Mnie osobiście ta powieść porwała i przytuliła, mam nadzieje, że Wy również poczujecie się przez nią zaopiekowani.
„Krótkie wywiady z paskudnymi ludźmi”, David Foster Wallace
„Krótkie wywiady z paskudnymi ludźmi”, David Foster Wallace
Powiedzieć, że Foster był zdolny to, jak nic nie powiedzieć. Zbiór opowiadań, który w charakterystyczny dla Wallace’a sposób, balansuje między groteską, błyskotliwą ironią a głęboką empatią. Pisarz portretuje bohaterów często odpychających, neurotycznych lub uwięzionych we własnych obsesjach – robi to w sposób, który odsłania ich wrażliwość i ludzkie lęki. Forma quasi-wywiadów pozwala mu bawić się językiem i konwencją, a jednocześnie tworzy teksty niezwykle intensywne i emocjonalnie. Ta pozycja wymaga od czytelnika skupienia.
Chwilami staje się niewygodna, ale przez większość swojego czasu jest po prostu przenikliwa. Idealny przykład geniuszu pisarskiego i umiejętności łączenia humoru z filozoficzną głębią.
„Życie, starość i śmierć kobiety z ludu”, Didier Eribon
„Życie, starość i śmierć kobiety z ludu”, Didier Eribon
Jest to opowieść o matce, którą Eribon obserwuje u schyłku jej życia. Po utracie sprawności zostaje umieszczona w ośrodku opiekuńczym, a książka staje się zapisem spojrzenia syna na matkę w tym szczególnym momencie. To również ciekawy obraz socjologiczny – ukazujący, jak klasa społeczna staje się determinantą ludzkiego losu. Możemy przypuszczać, że takie było pierwotne założenie autora. Jednak – niestety dla pisarza, a na szczęście dla czytelnika – książka okazuje się również opowieścią o synu, który stopniowo traci możliwość porozumienia się z własną matką. Eribon mimo „ucieczki” z domu rodzinnego nadal nosi w sobie kompleksy związane z własnym pochodzeniem – cały szereg jego zachowań staje się pewnego rodzaju mimikrą. Tworzy z relacji obiekt analizy naukowej i zapomina o współodczuwaniu. Ta pozycja w świetny sposób ukazuję, jak wpadamy w sidła błędów zastawione przez nas samych.
„zajęczy żar”, Stanisław Kalina Jaglarz
„zajęczy żar”, Stanisław Kalina Jaglarz
Książka poetycka Jaglarza – nominowanego do Nagrody im. Wisławy Szymborskiej oraz Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius – jest pieśnią miłosną, hymnem i trenem w jednym. Zajęczy żar rozgrywa się w przestrzeniach, które w poezji rzadko zyskują prawo do bycia główną sceną: w lesie, na łące, pod ziemią. To natura staje się tu bohaterką, nie tłem. Autor w sposób wyjątkowy, właściwy tylko jemu, pozwala swojej frazie rozrastać się – organicznie i gęsto. Książka jest głęboko cielesna: człowiek, czy to pochylony nad ziemią, czy pogrążony w miłosnym uścisku, staje się jednym z elementów krajobrazu, równym trawie, krzewom i leśnym stworzeniom. Nie ma tu hierarchii, jest natomiast nieustanne pulsowanie życia, które splata ludzkie gesty z ruchem liści.
 „Wczoraj byłaś zła na zielono”, Eliza Kącka
„Wczoraj byłaś zła na zielono”, Eliza Kącka
Wojciech Szot powiedział, że Kącka napisała książkę wyjątkową, w której język znajduje odpowiednią formę do opowiedzenia o sprawach, które często kwitujemy stwierdzeniem „tego się nie da opisać”.
I to zdaje się najbardziej pełny obraz tego, co możemy znaleźć w tym literackim dziele. Na domiar dobrego, każde zdanie ma tam swój ciężar, własny rytm i niepodrabialny język. Dzieło Kąckiej oddycha i stawia swoje własne przecinki tam, gdzie być powinny – bez żadnego przymusu czy uczucia „na siłę”. Jest to dzieło skończone i ma w sobie wszystko to, co dobra książka powinna mieć.
FacebookInstagramTikTokX